
″Haczyk został połknięty?″. Trzaskowski i jego sztab ma twardy orzech do zgryzienia
Trzaskowski Zapędzony w Kozi Róg – Testy na Narkotyki Tematem Kampanii
Podczas ostatniej debaty prezydenckiej Karol Nawrocki zaskoczył wszystkich niecodziennym gestem, który natychmiast wywołał lawinę spekulacji i ataków ze strony polityków koalicji 13 grudnia. Sztab Trzaskowskiego oraz jego najbliżsi współpracownicy znaleźli się w trudnej sytuacji, bo cała uwaga opinii publicznej skupiła się na jednym pytaniu: „Czy kandydaci mają coś do ukrycia?”
W centrum zamieszania znalazła się sugestia, jakoby Nawrocki podczas debaty żuł gumę nikotynową. Szef sztabu PiS, Paweł Szefernaker, szybko uciął domysły, wskazując, że nie było w tym nic podejrzanego. Jednak sam Nawrocki postanowił przekuć całą sytuację w polityczną ofensywę – publicznie zaprosił Rafała Trzaskowskiego na wspólne testy na obecność substancji psychoaktywnych w organizmach obu kandydatów. „Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jaki jest stan zdrowia przyszłego prezydenta” – podkreślił Nawrocki podczas rozmowy w RMF FM.
W mediach społecznościowych zawrzało. Internauci zauważyli, że sztab Trzaskowskiego dał się wciągnąć w grę rywali. Coraz więcej osób komentuje, że „haczyk został połknięty”, a politycy PiS i sympatycy prawicy zaczęli otwarcie apelować do Trzaskowskiego, by poddał się testom i nie unikał odpowiedzi. Pojawiły się nawet propozycje, by do badań przystąpili wszyscy najbliżsi współpracownicy kandydatów – w tym Sławomir Nitras i Cezary Tomczyk.
Sztab Trzaskowskiego znalazł się w sytuacji bez wyjścia: odmowa udziału w testach zostanie odebrana jako ucieczka i próba ukrycia niewygodnej prawdy, a zgoda – jako potwierdzenie, że temat jest poważny i wart publicznej debaty. W efekcie cała inicjatywa została oceniona przez komentatorów jako mistrzowskie zagranie sztabu Nawrockiego, które zmusiło rywali do reakcji i odwróciło uwagę od innych tematów kampanii.
Cała sytuacja pokazuje, jak łatwo można przejąć kontrolę nad narracją w kampanii wyborczej, wykorzystując nawet drobny incydent do wywierania presji na przeciwniku. W tym przypadku to Trzaskowski i jego sztab muszą teraz tłumaczyć się społeczeństwu, zamiast prowadzić własną ofensywę polityczną.