
Mentzen posypał głowę popiołem? Tak polityk Konfederacji tłumaczy się z kontrowersyjnego piwa z Trzaskowskim
Mentzen w ogniu krytyki – piwo z Trzaskowskim, a prawica na nowo zmobilizowana
Sławomir Mentzen zdecydował się publicznie wyjaśnić okoliczności głośnego spotkania z Rafałem Trzaskowskim, Sławomirem Nitrasem i Radosławem Sikorskim przy piwie w swoim własnym pubie. Jak relacjonuje lider Konfederacji, po zakończonej rozmowie z Trzaskowskim dowiedział się, że politycy Koalicji Obywatelskiej wybierają się do jego lokalu, gdzie już przebywał Sikorski. Mentzen nie widział powodu, by nie dołączyć – w końcu jest gospodarzem miejsca.
Polityk nie ukrywał, że spodziewał się burzy medialnej, ale stanowczo odrzucił zarzuty o "zdradę ojczyzny". Podkreślił, że nie unikałby spotkania także z Karolem Nawrockim, kandydatem wspieranym przez PiS, gdyby ten nie był zajęty spotkaniem z wyborcami. Według Mentzena, cała sytuacja bardziej zaszkodziła lewicy, a zmobilizowała prawicę – PiS nie był tak pobudzony od dawna.
Mentzen zaznaczył, że Konfederacja może odegrać kluczową rolę w przyszłej układance parlamentarnej, dlatego prowadzi rozmowy z różnymi środowiskami, ale nie zamierza wchodzić w koalicję, która uniemożliwiłaby realizację własnych postulatów. Wyciągnął lekcję z błędów innych polityków, którzy dali się podporządkować większym partiom – sam zamierza trzymać się niezależnej drogi, bez względu na opinie komentatorów.
Lider Konfederacji nie żałuje spotkania z Trzaskowskim i deklaruje, że równie chętnie spotkałby się z przedstawicielami innych ugrupowań. Żałuje jedynie, że medialny szum wokół wspólnego piwa przyćmił merytoryczną dyskusję, w której Trzaskowski przyznał się do szeregu szkodliwych poglądów. Mentzen podkreśla, że jego celem jest rozbicie politycznego duopolu i wprowadzenie realnej zmiany, nawet jeśli wymaga to niepopularnych decyzji. Jak sam ironicznie podsumował: pogłoski o jego politycznej śmierci są mocno przesadzone.