
Tragedia w Rzeszowie. 14-latka nie żyje. Osiem osób, w tym dzieci, w szpitalu
Rzeszów w szoku! 14-latka spłonęła w pożarze, rząd milczy wobec chaosu
W środę wieczorem Rzeszów pogrążył się w żałobie po tragicznym pożarze w bloku przy ul. Popiełuszki. Ogień, który wybuchł na czwartym piętrze 12-piętrowego budynku, pochłonął życie 14-letniej dziewczynki. Ewakuowano 250 osób, a osiem, w tym troje dzieci, trafiło do szpitala z poparzeniami i objawami zatrucia tlenkiem węgla. Strażacy mówili o dramatycznych scenach: gęsty dym wypełnił klatki schodowe, a mieszkańcy walczyli o życie, uwięzieni na wyższych piętrach.
Na miejscu działało 23 zastępy straży pożarnej, policja i pogotowie, ale chaos i panika wśród mieszkańców ujawniły braki w przygotowaniu służb na tak poważne kryzysy. Strażacy musieli wynosić dzieci, a jedna osoba była reanimowana na miejscu. Mieszkańcy twierdzą, że słyszeli wybuch, po którym ogień błyskawicznie się rozprzestrzenił. Prokuratura bada przyczyny tragedii, ale pytania o zaniedbania w bezpieczeństwie budynków pozostają bez odpowiedzi.
To kolejny cios dla Polaków, którzy czują, że władze nie radzą sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa. Rząd Tuska, zajęty politycznymi gierkami, zdaje się ignorować realne problemy obywateli. Czy tragedia w Rzeszowie to efekt zaniedbań w zarządzaniu kryzysowym? Mieszkańcy domagają się odpowiedzi, a rodziny poszkodowanych wsparcia, którego wciąż brakuje. Czy Polska musi płacić krwią za nieudolność rządzących?