Szymon Hołownia w ogniu pytań – co naprawdę proponuje kandydat na prezydenta?
W długiej rozmowie w studiu RMF FM, Szymon Hołownia – marszałek Sejmu i kandydat na prezydenta – odpowiada na pytania Tomasza Terlikowskiego. Wywiad dotyczy najważniejszych problemów społecznych i politycznych w Polsce, a Hołownia prezentuje swoje poglądy oraz propozycje programowe.
Rozmowa rozpoczyna się od tematu sytuacji mieszkaniowej młodych Polaków. Hołownia przyznaje, że brak mieszkań to dramat tysięcy rodzin i główny powód niskiej dzietności. Jako rozwiązanie wskazuje budowę tanich mieszkań na wynajem i uwalnianie pustostanów, ale nie przedstawia konkretnego planu, jak realnie zmienić politykę mieszkaniową państwa.
Następnie Terlikowski pyta o aborcję. Hołownia dystansuje się od lewicowych postulatów, ale nie deklaruje jednoznacznego poparcia dla ochrony życia od poczęcia. Twierdzi, że nie poprze aborcji w późnych tygodniach ciąży, poza sytuacją zagrożenia życia matki. Wskazuje, że Koalicja Obywatelska blokuje projekty aborcyjne w Sejmie, ale sam unika jasnego stanowiska, co może rozczarować wyborców oczekujących wyraźnego głosu w tej sprawie.
Hołownia odnosi się także do braku debat z Rafałem Trzaskowskim, sugerując, że obecny kandydat KO unika konfrontacji. Jednocześnie sam nie wyklucza kolejnych debat, lecz nie przedstawia konkretnych propozycji, jak podnieść poziom dyskusji publicznej.
W kwestiach międzynarodowych Hołownia podkreśla znaczenie NATO i budowania sojuszy w Europie, ale nie rozwija wizji silnej, suwerennej Polski, która broni własnych interesów. Zapewnia, że nie zamierza wchodzić do rządu po wyborach, jeśli nie wygra prezydentury.
Cały wywiad utrzymany jest w tonie umiarkowanym, ale brakuje w nim jednoznacznych, konserwatywnych deklaracji. Hołownia stawia na dialog, stabilność i kompromis, co może być odebrane jako unikanie trudnych tematów i brak wyrazistości.
Wnioski:
- Hołownia nie przedstawia odważnych, konserwatywnych rozwiązań – jego przekaz jest raczej ostrożny i wyważony.
- W kluczowych kwestiach światopoglądowych, jak aborcja czy rodzina, unika jednoznacznych deklaracji, co może zniechęcić wyborców oczekujących jasnego stanowiska.
- W sprawach międzynarodowych Hołownia podkreśla współpracę z Zachodem, ale nie mówi o wzmacnianiu suwerenności Polski.
Opinia polityczna
Dla wyborców oczekujących silnego, tradycyjnego przywództwa i jasnych wartości, propozycje Hołowni mogą być rozczarowujące. Brakuje konkretnych rozwiązań dla polskich rodzin, twardego stanowiska w sprawach życia i rodziny oraz wizji Polski jako państwa niezależnego, broniącego swoich interesów na arenie międzynarodowej. Wywiad pokazuje, że Hołownia stawia na kompromis i ostrożność, co może być atrakcyjne dla części wyborców, ale nie dla tych, którzy liczą na prawdziwą zmianę i powrót do konserwatywnych wartości.
A moim gościem jest Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, kandydata prezydenta, lider Polski 2050. Witam Panie Marszałku. Dzień dobry.
No to zacznijmy od tego pytania o te młode małżeństwa. Co Pan ma dla młodych małżeństw zaproponowania? Przede wszystkim przyszłość. Przyszłość to znaczy mieszkania.
Wymieszcząc przyszłość to wszyscy zmuszali się. Nie, nie, nie. To jest poważna sprawa, dlatego że w Polsce żaden rząd nie rozwiązał do tej pory, żaden premier, choćby problemów związanych z dostępnością mieszkań.
Pan rząd też nie rozwiązał. Nie rozwiązał, to prawda. Dlatego, ponieważ rządy koncentrują się na taktyce, prezydent musi się koncentrować na strategii.
I będzie mieszkania budował. Nie, nie będzie budował mieszkań, ale będzie tak planował pracę, w ramach też zespołu, który powołam, dotyczącego wyzwań demograficznych, które dzisiaj przed Polską stoją, żeby kolejny miliard, kolejne dwa miliardy, kolejne trzy miliardy rząd czuł się zobowiązany przeznaczać nie na dopłaty do kredytów, a na mieszkania w SIM-ach, w TBS-ach, w tanich, dostępnych systemach mieszkań, również na wynajem. Rozumiem, że komunalnych również.
W komunalnych jak najbardziej tak. Musimy pomóc samorządom uwolnić pustostany, które w Polsce są. Musimy wreszcie mieć poważną rozmowę o likwidacji WIBORu w Polsce, bo to jest też czynnik, który wielu ludzi od ich perspektyw oddziela.
Musimy wyczyścić spółki Skarbu Państwa, żeby zupełnie inaczej dało się tam pracować. No i przede wszystkim jeszcze jedna rzecz. Chodzi o to, żeby te młode małżeństwa w tych spółkach Skarbu Państwa pracowały, bo pytanie jest o młode małżeństwo.
Ale młode małżeństwa to też są ludzie, którzy chcą się odnaleźć na rynku pracy. Jeżeli rynek pracy jest zajęty przez ciotki wujków, szwagrów w piątym stopniu, to ciężej jest pracować. Natomiast to, co się też bardzo pojawia w rozmowach moich z młodymi ludźmi, to jest kwestia transportu i dostępności, możliwości dostania się z punktu A do punktu B tak, żeby móc wybrać swoje życie i zdecydować, czy chcesz mieszkać tu albo tam.
Drugie pytanie od naszych słuchaczy. Kiedy uwolni Pan wyjmie z zamrażarki, Panie Marszałku, projekty aborcyjne? Ja ich nie mam w zamrażarce. W zamrażarce ma je Komisja Specjalna, którą Sejm powołał do spraw rozpatrzenia projektów aborcyjnych.
Ja z tą Komisją od dawna rozmawiając proszę, żeby jak najszybciej wydała te projekty, żebyśmy mogli procedować je na Sejmie. One są zablokowane politycznie, to trzeba jasno powiedzieć. Politycznie przed wyborami prezydenckimi czy w ogóle przed każdymi? Przed wyborami prezydenckimi, w mojej ocenie przed wyborami prezydenckimi.
Przez kogo są zablokowane? Myślę, że przez niektórych członków naszej koalicji. Których? PSL czy Koalicja Obywatelska? PSL i Polska 2050 stoją tu na stanowisku, że te projekty jak najszybciej powinny wyjść z Komisji. Czyli Koalicja Obywatelska.
Jak najszybciej. To proszę pytać liderów Koalicji Obywatelskiej. Moje stanowisko Pan zna.
Donald Tusk. Moje stanowisko Pan zna. Te projekty powinny jak najszybciej wyjść z Komisji i jak najszybciej zostać uchwalone przez Sejm.
Rozmawiałem o tym z Prezydium Komisji. Które projekty powinny jak najszybciej? A więc projekt Trzeciej Drogi i projekt depenalizacyjny. To jest maksimum tego, co ten Sejm będzie w stanie uchwalić.
W dziewiątym miesiącu aborcja powinna być legalna? Oczywiście, że to... Mówię o 37 tydzień i o leśnicy, tak. To była sytuacja, która nie jest w stanie zmieścić mi się w głowie. To jest coś, co burzy w człowieku wszystko.
Natomiast kiedy o tym myślę, to myślę o tym nie w kluczu Grzegorza Brauna, który wchodzi tam i robi show. Ale ja się nie pytam o Grzegorza Brauna. Pytam się o dr Gizelę Jagielską.
To ja Panu powiem w jakim kluczu ja myślę. Ja myślę w takim o to kluczu, że tam było jakieś niewyobrażalne w ogóle dla mnie cierpienie tych ludzi, którzy mieli to dziecko. Dramat tego dziecka.
Dramat, w którym pytanie do Państwa, bo to Państwo powinno to sprawdzić. Dlaczego znaleźli się w 36 tygodniu ciąży? Dlaczego znaleźli się w tym momencie ciąży z taką świadomością diagnozy? Panie Marszałku, a ja zadam pytanie inaczej. Czy w 30... Czym się różni dziecko w 37 tygodniu rozwoju? Może mi Pan zadać też pytanie, czym się różni dziecko w 11 tygodniu rozwoju i w 12 tygodniu rozwoju.
Tak, ale 37 tydzień to jest taki czas, kiedy można przeżyć bez żadnego problemu. To mi się w głowie nie chce zmieścić to, co się stało i dlatego rozumiem... To pytanie, czy coś powinno się stać z lekarką? Czy powinna być wobec niej wychodzenie? Przede wszystkim polskie państwo powinno bardzo precyzyjnie sprawdzić, co działo się na drodze medycznej tych ludzi. Oczywiście sprawdzić też postępowanie lekarki.
Natomiast to postępowanie Państwa nie powinno odbywać się w kluczu. Wpadam do szpitala i robię w cudzysłowie szum wokół siebie. Ale Grzegorza Brauna, może Pan potem powiedzieć jeszcze 7 razy, że tu się zgadzamy.
Nie, ale proszę mi wierzyć, rozmawia Pan z człowiekiem, który nie zagłosuje w Sejmie za ustawą o 12 tygodniu. Więc nie musi mi Pan robić testu sumienia, bo moje sumienie jest w tej sprawie dobrze uformowane. Natomiast i rozumiem też, że w Polsce nie znajdzie się większość do tego, żeby zagłosować kiedykolwiek za ustawą w 36 czy 37 tygodniu.
Moje zdanie w tej sprawie jest inne, chyba że, i to chyba, że musi leżeć na stole, że zagrożone jest życie matki. Bo w sytuacji, w której mamy do czynienia z sytuacją... Ale kiedy jest zagrożone życie matki, to wystarczy wywołać poród i wtedy trzeba ratować dziecko, bo oczywiście jesteśmy w stanie też wtedy uratować dziecko. Natomiast w sytuacji, w której jesteśmy, mogę sobie taką wyobrazić, w której trzeba wybierać, a środki ratownicze są tylko dla jednej osoby, musi lekarz dokonać takiego wyboru.
Natomiast ja jasno już Panu powiedziałem, jakie jest moje... I tu stawiamy kropkę. Te debaty z Rafałem Trzaskowskim, zmieniając temat na chwilę, nie będzie. Wczoraj dopowiedział w Polsat News, że z przyjaciółmi nie debatuje.
Nie wiem dlaczego. Właśnie głównie z przyjaciółmi powinien nie mieć problemu, żeby debatować. Te wybory rozstrzygną się... Ponieważ ja Panu powiem, zna Pan takie przysłowie, Panie Boże ratuj mnie od przyjaciół, z drogami sam sobie poradzę.
Może dlatego nie chcę z Panem debatować. Może dlatego, ale wie Pan, te wybory rozstrzygną się w drugiej turze. O drugiej turze zdecydują debaty.
Czekają Rafała Trzaskowskiego, który prawie na pewno znajdzie się w drugiej turze. Debaty znacznie cięższe niż wyobrażalna debata ze mną. Dlaczego więc nie zafundować ludziom takiego pewnego eksperymentu, można powiedzieć, że zobaczył debatę dwóch ludzi, którzy się szanują i którzy nie rozmawiają na zasadzie zabiję drugiego, tylko na wizję Polski.
Powiem Panu dlaczego. Otóż dlatego, że Pan jest dobry w debaty. Przez lata Pan pracował w show biznesie, a Rafał Trzaskowski w debaty jest gorszy.
Ale to ja Panu coś powiem. I już mu spada. Praca Prezydenta będzie polegała na setkach debat z przeciwnikami dużo bardziej wymagającymi niż Donald Trump.
Ale to właśnie, proszę sobie wyobrazić teraz sytuację, że ktoś unika debaty z Szymonem Hołownią albo nie chce debatować jak Sławomir Męcen z Szymonem Hołownią, a będzie musiał debatować z Trumpem. Będzie musiał debatować z Orbanem, walczyć o polskie sprawy. Jak ktoś, kto boi się zawalczyć o własne sprawy ma walczyć o sprawy polskie? A może jest tak, że Pan po prostu jest z perspektywy sztabu Rafała Trzaskowskiego tą zakonnicą w ciąży na pasach, o którą się mogą rozbić? Dementuję informację pogłoski, jakbym miał być w ciąży i być zakonnicą.
I nie jest Pan również zakonnicą. To rozumiem, ale pytam się raczej o pewien symbol. Ja nie wiem tego, natomiast, bo ja nie siedzę w głowie w sztabu Rafała Trzaskowskiego.
Zaprosiłem, jak Pan wie, wyborców Rafała Trzaskowskiego i przedstawicieli do klubu Czytelnik, do kawiarni Czytelnik. Rozmawialiśmy. Wie Pan jaka to była fajna rozmowa? Jakie to było pełne niedowierzania, spotkanie.
Ale rozumiem, że nie wierzy Pan, że przyjdzie. Rozmowa jest siłą. Ja nie wierzyłem, że w ogóle ktokolwiek przyjdzie.
Ale wierzy Pan, że Rafał przyjdzie, Trzaskowski. Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Prezydent musi umieć walczyć o siebie i musi umieć walczyć o polskie sprawy, bo będzie miał przeciwników, powtórzę raz jeszcze, codziennie, od sierpnia, dużo bardziej wymagających niż ja.
Słuchacze, bardzo proszę, niech Pan wylosuje dwa pytania, przynajmniej na jedno spróbujemy odpowiedzieć jeszcze na antenie radia, na drugie... Osobiście Pan zaklejał te koperce? Nie, one w ogóle nie są zaklejone. Poprosiłem jeszcze o tą kulę i bardzo proszę, ale osobiście wkładałem pytania. Znaczy nie ja, wydawca, żeby tutaj już nie ściemnać.
Proszę przeczytać pierwsze pytanie. Zbigniew Ziobrok, PiS, Komisji do Spraw Pegazusa. Dariusz Matecki może wyjść na wolność.
Ma Pan poczucie klęski? Pyta Adam. Nie, nie mam poczucia klęski. Mam poczucie, że działa państwo prawa.
Państwo prawa to jest takie państwo, w którym to nie polityk decyduje, kto siedzi w więzieniu albo w areszcie, tylko decyduje o tym sąd. Jak mnie ludzie pytają, pozamykacie ich wszystkich, to mówię nie. To ja się na inne państwo umawiam.
To sąd ma decydować, prokurator ma decydować. Natomiast to o Mateckim. Natomiast jeżeli chodzi o sprawę Zbigniewa Ziobro, jest on ewidentnie chory.
Na ile ciężko jest chory, kiedy są okresy remisji, kiedy może normalnie funkcjonować, to już jest sprawa lekarzy. Czyli tu Pan z miłośniem podchodzi. Mam nadzieję, że lekarze nie fałszują dokumentacji medycznej, którą przedstawiają, bo jakoś czasami jest tak, że Pan Ziobro jest bardzo aktywny w mediach i tutaj ma siłę się wypowiadać, a przed komisję przyjść już nie ma siły się wypowiadać.
Natomiast my też nie możemy zrobić z siebie jakiegoś CBS-u w Sejmie. Ktoś przedstawia zwolnienie, to od tego służby, żeby to zweryfikować. Jedno chcę słowo powiedzieć.
Moim zdaniem za długo ciągnie się sprawa Komisji Pegasusowej i dawno powinniśmy to skwitować. Żegnamy się z głosami Radia RMF FM, ale pozostajemy w Radiu RMF24 na stronie rmf24.pl, w naszych mediach społecznościowych i na portalu YouTube. A ja przypomnę naszym gościm jest Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, który odpowiada na pytania słuchaczy.
Jeżeli chcecie i możecie, lajkujcie i subskrybujcie nasz kanał na YouTubie. Tam jeszcze więcej pytań i jeszcze więcej możliwości. Bardzo proszę, jeszcze jedno pytanie, proszę bardzo.
Którego z kardynałów widziałby Pan jako nowego papieża, kto jest Pana faworytem? Skoro Pan nie może, to mówiąc żartem, najchętniej zwróciłbym się ku kardynałowi Romero, czyli metropolicie rabatu w Maroku. Nie wiem, czy Pan zna tę jego wypowiedź, którą ostatnio miał, bo go w radio zapytali, czy on ma szansę. No i co powiedział? On powiedział, że ma większość jego babcia z trzech powodów.
Po pierwsze jego babcia jest kobietą, po drugie jest księdzem, a po trzecie jego babcia nie żyje, a on żyje. I tyle można powiedzieć. Pan dobrze sam wie, bo Pan też, jak ja, komentował przez lata potencjalnych papabili, to się nigdy nie sprawdza.
No, sprawdza się, przepraszam, Ratzinger się sprawdził. No, Ratzinger się sprawdził, ale on był pewny jakie. Razem robiliśmy okładkę wtedy i musieliśmy ją uznać.
A co było przy wyborze Franciszka? Przecież wszyscy byli, tylko nie Bergoglio. W tej sytuacji, w której dzisiaj jesteśmy, przy tym kolegium kardynalskim, ja oczywiście bym bardzo chciał, żeby ktoś bardzo franciszkowy z ducha, czyli kardynał Krajewski, kardynał Tagle, kardynał Cuppi, ktoś z nich został papieżem. Ale kto zostanie? Kardynał Parolin? Nie mamy.
Parolin jest... Dlatego on się moim zdaniem pojawia, że jest w pewien sposób emblematyczny, bo był za numerem dwa, był szefem sekretariatu stanu. Ale on nie jest franciszkowy z ducha. To jest dyplomata, to jest polityk, to jest ktoś, kto... A może właśnie takiego chcą teraz w Watykanie? Nie wydaje mi się, że to kolegium kardynalskie, które teraz w bardzo niewielkim procencie składa się z kardynałów kurialnych.
To są, wie pan, no przecież dobrze pan wie, że papież zrobił kardynałami, nie wiem, choćby metropolitę Uambator. W Mongolii jest katolików bodajże sześciuset czy tysiąc. W małej parafii w Polsce.
No więc dokładnie tak. Więc to będzie zupełnie inny wybór i o czym innym oni będą na konklawę rozmawiać, nie mamy zielonego pojęcia. Ile osób leci do Rzymu i kiedy pan leci do Rzymu? Ja lecę dzisiaj wieczorem po uroczystościach w Gnieźnie, podobnie jak pan prezydent.
Te uroczystości są bardzo wymagające terminażowo, bo o dziesiątej zaczynają się uroczystości jutro, więc od przed ósmą już trzeba być tam w pełnej gotowości na placu. Leci też samolot z delegacją Sejmu i Senatu, tak jak to było w poprzednich... Ilu posłów leci? Kilkudziesięciu posłów, nie wiem ilu dokładnie, bo wczoraj jeszcze ta lista się zamykała, kilkunastu senatorów. I myślę, że jeżeli uda nam się jeszcze w tym samolocie, a pracuje nad tym, zmieścić się kilka osób z grona, które Franciszek szczególnie cenił i szanował, czyli potrzebujących, osoby w kryzysie bezdomności, zajmujących się nimi wolontariuszy, działaczy, to postaramy się to zorganizować.
Czyli będą jacyś bezdomni, jacyś w obozie, ktoś taki? Tak, pracujemy nad tym od wczoraj czy od przedwczoraj, my też chcemy zrobić to tak, żeby oni się z tym dobrze czuli, może uda się to przeprowadzić. Myślę, że Franciszek właśnie takiej obecności przede wszystkim sobie życzył. A jakie są kłopoty, bo mówicie o dwóch, trzech dinozy zaproblemować człowiekowi paszport, nawet paszportu nie trzeba.
Kłopot jest tylko i wyłącznie logistyczny, dlatego że na miejscu musimy też oczywiście zapewnić i transport i wszystkie procedury tym osobom. Nie ma już miejsc na nic w Rzymie i w okolicach od dwóch dni czy od trzech dni, ale ten problem rozwiążemy, myślę, że się uda. Panie marszałku, widzi pan ustępstwa Rosji jak Donald Trump? Bo wczoraj słyszeliśmy, że Donald Trump jest miłosierny jak Stalin.
Znaczy nie Donald Trump, tylko Władimir Putin, bo mógł zabić, a tylko skopał. Myślę, że coraz mniej rozumiem podejście prezydenta Stanów Zjednoczonych do tego problemu. Ja rozumiem z kolei, że nie jest to dla niego pierwszoplanowy problem, dlatego że dla niego Ukraina jest pewnym wojną zastępczą, konfliktem zastępczym.
I to jest cytat z niego dosłowny, że wymusił na Władimirze Putini ogromne ustępstwa, ponieważ Putin zrezygnował z całej Ukrainy. Nie wymusił żadnych i też jeżeli ktoś widzi co dzieje się na Ukrainie, jak Putin dalej bombarduje ukraińskie miasta, morduje niewinnych ukraińskich ludzi, musi stwierdzić, że trudno zgodzić się dzisiaj z oceną sytuacji prezentowaną przez prezydenta Trumpa. Moja ocena tej sytuacji jest taka, że prezydent Trump, coraz bardziej powierzchownie komentując tę sytuację, pokazuje, że coraz bardziej mentalnie oddala się od procesu pokojowego na Ukrainie, coraz mniej jest nim zainteresowany, coraz bardziej poirytowany tym, że nie jest w stanie dowieźć szybkiego sukcesu na co liczył i do czego jest przyzwyczajony.
Moim zdaniem leży na stole sytuacja, w której Stany Zjednoczone od tego stołu odejdą, zostawiając to wyzwanie Europie, w tym również Polsce i tu Polska powinna i tu też będzie wielka rola przyszłego prezydenta, bo on ma być nie tylko strażnikiem konstytucji, ale on ma być architektem bezpieczeństwa. Będzie musiała wziąć udział, taka jest moja ocena i taki byłby mój plan, gdybym został prezydentem, w stworzeniu systemu w Europie opartego o Polskę, Niemcy, Włochy, Francję i Wielką Brytanię, który podzieliłby się zadaniami w zapewnianiu bezpieczeństwa na tym odcinku odpowiedzialności za Europę. Jeszcze nie mogę zadać pytania, skąd się biorą takie oceny Donalda Trumpa? Z oszczędnego dysponowania rozumem, z niewiedzy? Są pogłoski, że za tymi ocenami stoją różne think tanki, które dostarczają informacje.
Z jakich krajów? Finansowane podobno, słyszę, rzeczy również z pieniędzy niektórych europejskich przyjaciół Putina, między innymi z Węgier, z innych miejsc. Z innych miejsc, to znaczy skąd? Gdzie europejscy przyjaciele Putina mają zaparkowane pieniądze w Unii Europejskiej. Myślę, że to think tanki i to te pieniądze powodują to, że na biurku administracji Trumpa, która naprawdę nie jest zainteresowana tematem Ukrainy, bo interesuje się Chinami, interesuje się Iranem, interesuje się Izraelem, lądują tego rodzaju materiały do późniejszych tweetów.
Ja mam wrażenie, im dłużej słucham prezydenta Trumpa, że tym bardziej rośnie odpowiedzialność Polski. Tu zgadzam się z ministrem Sikorskim, też który o tym mówił, a ja ze swojej strony jasno jeszcze raz wyraźnie mówię. Prezydent powinien być w tej sytuacji nie stróżem pałacu albo nawet konstytucji, ale architektem nowego sojuszu w Europie.
A w ramach tego sojuszu możemy wysłać wojska na Ukrainę? Nie, my mamy inne zadanie w ramach tego sojuszu, dlatego że nasze wojska, czego nie robią wojska żadnego innego kraju z tych wymienionych przeze mnie, pilnują fizycznie granicy z Rosją w obwodzie królewieckim i z Białorusią, która de facto jest kolonią Rosji. My mamy zabezpieczyć dzisiaj zadania logistyczne. A jeśli Rosja zaatakuje państwa bałtyckie? Obowiązuje nas artykuł 5 i nikt nas z tego artykułu nie zwalniał.
Ale on nie mówi, że musimy wejść z wojskiem. Pan jako prezydent, jeżeli pan zostanie, będzie pan mógł wezwać ambasadora Rosji i wyrazić swoje pełne oburzenia. Dziękuję i natychmiast zapytam też, oczywiście w porozumieniu z ministrem obrony, naszych sojuszników, jakiego rodzaju wsparcia dzisiaj potrzebują.
Dzisiaj proszę pamiętać o tym, że Finlandia, będąc członkiem NATO, wniosła do niego potężny potencjał. Bardzo ostro i szybko wspieramy państwa bałtyckie w tym, żeby swój potencjał budowały. Nie zakładamy scenariusza takiego, że Rosja posunie się poza Ukrainę w dającej się przewidzieć kadencją polityczną przyszłości.
Natomiast musimy zrobić wszystko, żeby nie zmarnować żadnej minuty, żadnej godziny z tego, żeby przygotować się na różne warianty wariactw, w najgorszym sensie tego słowa, Władimira Putina. Obawia się pan, że może być taki atak na państwo NATO? Wierzę, że nie i głęboko jestem przekonany, że wojny nie będzie. I chcę to powiedzieć z pełną odpowiedzialnością.
Natomiast tej wojny nie będzie przede wszystkim dlatego, że my pokażemy Putinowi cenę, jaką musiałby za tę wojnę zapłacić. Już dzisiaj jesteśmy w stanie jako NATO. I dlatego on w ogóle takich pomysłów nie ma.
Oddziaływać na Rosję, nie czekać aż oni do nas przyjdą. Bo proszę pamiętać, że zasadą funkcjonowania polskiej armii powinna być zdolność neutralizacji zagrożenia zanim osiągnie terytorium Rzeczpospolitej, a nie kiedy je osiągnie. I my dzisiaj mamy taką zdolność i będziemy ją jeszcze rozbudowywać, żeby zneutralizować Putina zanim w ogóle zechce tu przyjść.
Panie marszałku, o co pan tak naprawdę walczy w tych wyborach? O zwycięstwo. O zwycięstwo. O zwycięstwo to co to znaczy? To znaczy, że zwycięstwo zostanie prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej.
Ale na razie pan jest czwarty. To co? Sześć, siedem procent zostały w niespełna miesiąc. Proszę pana, ja byłem chyba piąty w dwudziestym trzecim miesiąc przed wyborami.
Poradzimy sobie. Nie wygrał pan. Ale jestem marszałkiem Sejmu.
Ale to nie dlatego, nie z powodu tamtych wyborów. W dwudziestym trzecim roku? To jednak z powodu tych wyborów, bo nie ma innej drogi wyłaniania marszałka Sejmu. To jest oczywiście prawda, natomiast w wyborach prezydenckich pan nie wygrał.
A może walczy pan o przetrwanie? Nie, no wie pan, błagam. Znaczy, jeżeli miałbym walczyć o przetrwanie, w ogóle nie stawałbym do tego wyścigu, bo szkoda czasu. Szkoda czasu, który mógłbym poświęcić na moje dzieci, na robienie dobre rzeczy w wielu innych miejscach.
To może stanowisko będzie w rządzie po wyborach, kiedy już pan nie będzie marszałkiem? Nie, nie, nie, nie wejdę do rządu. Nie wejdzie pan? Może pan to deklarować? Deklaruję to jasno i otwarcie o tym mówię od wielu miesięcy. Nie wejdę do rządu, nie będę wicepremierem.
A wiceministrem? Tego nie wiem. Zobaczymy jaka będzie wola Sejmu, jeżeli nie wygram wyborów prezydenckich. Natomiast proszę mi wierzyć, jeżeli startuję w czymś, to naprawdę chcę wygrać.
Nie wyobrażam sobie bycia sportowcem, który idzie się bić o siódme miejsce albo ósme. Jeżeli idziesz, to wierzysz, że wygrasz. Że jesteś najlepszą propozycją i masz najlepszą propozycję na ten czas.
A może walczy pan o utarcie nosa Donaldowi Tuskowi? Ja mam wielki szacunek do nosa Donalda Tuska i nie mam żadnych fantazji związanych z jego ucieraniem. Mówiłem do pana wywiad w rzekę i powiedziałbym, ma pan do niego pewne zastrzeżenia. No ale mam, no oczywiście.
A myśli pan, że on nie ma zastrzeżeń do mnie? No właśnie, myślę, że w tej chwili to ma potężne. Nie, ja myślę, że jest dokładnie odwrotnie. Jest zachwycony tym, że pan podgryza Rafała Trzaskowskiego.
Ja myślę, że on lubi ludzi, którzy lubią się bić, którzy lubią walczyć, którzy potrafią pokazać, że mają pazur i na czymś im zależy. Czyli Trzaskowskiego nie lubi Rafała Trzaskowskiego. Ale proszę ich zaprosić i niech opowiedzą o swojej relacji.
Ja bardzo chętnie bym zaprosił. A co, nie przychodzą? Do pana też? Znaczy, no, odwaga w rozmowie z innymi to nie jest najmocniejsza strona niektórych sztabów. Aha, no to widzi pan, cieszę się w takim razie, że ja mogłem posłużyć tutaj za kontrprzykład.
Natomiast mówiąc poważnie, wie pan, jeżeli będę prezydentem, będę oczywiście pracował z Donaldem Tuskim jako premierem i będzie to dobra współpraca. My się szanujemy, my się często nie zgadzamy. A kiedy się pan ostatnio widział z Donaldem Tuskim? Oj, widziałem się z nim dawno, to przyznaję, pewnie jakieś z półtora miesiąca temu albo nawet trochę więcej.
Czyli szorstka, męska, przyjaźń. Składałem mu życzenia na urodziny dwa dni temu, on odpowiedział z czułością. Myślę, że nie ma między nami żadnej kosy.
Wzrusza mnie wasza czułość. Wiem, że pana wzrusza i też cieszę się, że jest pan tak uważnym obserwatorem naszej relacji. Ale wie pan, my się nie decydowałem się na małżeństwo idąc do tej koalicji, ja się decydowałem na załatwienie spraw.
A kiedy było ostatnie spotkanie liderów koalicji? Dawno temu, przed świętami... Jezu, nie, nie przed świętami Bożego Narodzenia. Było w tym roku, ale kiedy to nie pamiętam. W tym roku, czyli w 2025, czyli po świętach Bożego Narodzenia.
Tak, zdecydowanie. Ale przed Wielkanocą... Nie, pytam się o ten kalendarz liturgiczny, bo wiem, że pan jest dobry w tych roczniach. Ja muszę zaraz, za chwilę rozumiem, też są obrzędy zakończenia, więc będziemy musieli kończyć.
Natomiast muszę sprawdzić, bo ja chyba zacznę po państwa pytaniach, jak o dziennikarzy, zacząć prowadzić jakiś kalendarzyk małżeński naszych relacji koalicyjnych. Bo wy nas co chwila pytacie, a kiedy się spotkaliście? Panie Marszałku, ale to nie byłby wcale zły pomysł, dlatego że jakby pan miał ten kalendarzyk liturgiczny, to by pan wiedział, kiedy są dni płodne i moglibyście dowozić wasze obietnice. I to by było naprawdę cudowne, bo na razie jakoś mało płodni jesteście jako koalicja.
Znaczy, wie pan, panie redaktorze, za chwilę spłonie się chyba. Nie spadź się z płodnie, wie pan, ja widzę to. I może zaproszę pana na jakieś oczywiście wysokopłatne warsztaty z naturalnych metod planowania poczęść dla koalicji 15 października.
Bo myślę, że mamy dużą lekcję do odrobienia też w związku z tym, co pan powiedział. Wezmę to jako kawał rachunku sumienia. Nie jesteśmy dość płodni, choć wydaje mi się, że sporo spłodziliśmy i sporo udało nam się zrobić w ciągu tego półtora roku.
My mamy inny kłopot, my nie umiemy o tym opowiadać. To znaczy, my bardzo w tej koalicji dajemy prawo i dlatego, że nie ma rzecznika rządu, dlatego, że nie ma Centrum Komunikacyjnego. A dlaczego nie ma rzecznika rządu? Może nie jesteście w stanie go spłodzić, ponieważ ktoś chciałby mieć... Pan ma jakąś taką pronatalistyczną wizję frustracji.
Ale sam pan na początku tej rozmowy mówił o demografii. Ja naprawdę jestem spełniony jako ojciec. To ja wiem, bo ile pan ma dzieci? Piątkę dzieci mam, ale pytam się o tego rzecznika rządu.
Nie jesteście w stanie go powołać. Szczerze nie rozumiem premiera, że tego rzecznika rządu nie powołał, że Centrum Komunikacji Rządu jest tak naprawdę wokół premiera i wokół ludzi, którzy odpowiadają za komunikację u premiera w Platformie Obywatelskiej. Dlatego, że jestem przekonany, że gdybyśmy mieli takiego swojego ze wszystkimi zastrzeżeniami rzecznika rządu typu jak Piotr Miller, który za Morawieckiego siedział od rana do nocy i zajmował się tłumaczeniem, co Morawiecki robi, żeby to wyglądało jako tako, my mamy dużo większe osiągnięcia niż Morawiecki po tylu latach, po półtora roku.
I my cały czas tłumaczymy się z czegoś, czego nie zrobiliśmy, a nie umiemy opowiedzieć o rzeczach, które zrobiliśmy. A zrobiliśmy ich furę. To jest apel do premiera o rzecznika? Ale ja z nim o tym rozmawiam non-stop, ale jak widać... Znaczy, no nie rozmawia pan o nim non-stop, bo pan z nim się nie widział.
No tak, i ta płodność jeszcze. A co mówi na tę paną propozycję premier? Mówi, że uważa, że to nie jest dobry pomysł, dlatego że w jego ocenie rzecznik rządu niczego nowego nie dodaje, nie tworzy żadnej nowej wartości. Ja go przekonuję, że tworzy, on twierdzi, że nie tworzy.
Dalej stoję przy swoim... Panie marszałku, to na końcu kogo pan jeszcze wyzwie na ubitą ziemię, na ring przed drugą... Wie pan, ja się w ogóle cieszę, że dzięki tej decyzji mojej, żeby jechać do tych końskich, nagle się otworzył worek z debatami i teraz każdy chce robić debaty. Każdy w ogóle chce debatować, to jest wspaniałe. Więc kogo pan zaprosi? Zaprosiłem Mencena, stchórzył, nie chce.
Rafał, jak rozumiem się, waha, bo jestem jego... Nie, nie waha się, tylko powiedział, że nie. Powiedział, że nie. No to powiedział, że nie.
Nie rozumiem, a więc uciekł od debaty. Jeżeli Nawrocki będzie chciał debatować, absolutnie tak. W RMF-ie? Będę robił, proszę bardzo, z radością.
Z radością przyjmuję to zaproszenie. Natomiast jeżeli będzie tak, że... Bo ja zamierzam nie tylko spotkać się z wyborcami Trzaskowskiego, zamierzam zaprosić też wyborców Magdy Biejat i Osamą, Mencena i wyborców. Ja naprawdę uważam, że prezydentura jest o rozmowie z ludźmi, o przekonywaniu do swoich racji.
Prezydent to nie jest ktoś z cukru, którego ktoś ma dowieźć do pałacu i przetrzymać w jakimś akwarium, żeby... Z cukru to są baranki wielkanocne. Baby są chyba z cukru, ale one są też parzone i piechowe. Nie, baranki wielkanocne też są z cukru.
A, baranki są z cukru. Baranki. Wie pan, wczoraj użyłem na konferencji w Sejmie poświęconej zmianom, które wprowadziliśmy w regulaminie przez półtora roku.
Poświęcone i znowu wychodzi katolik z pana. Ale chcę też powiedzieć, że użyłem metafory papieża Franciszka o tym, że czasami owce powinny pasterz puścić przodem, bo owce mają czasami nosa dużo bardziej niż pasterz. A później już się tak zakałał, pućkałem w tych religijnych metaforach, że uznałem, że może skończmy na tym, od czego pan zaczął.
Nie jestem zakonnicą, nie jestem w ciąży i nie jestem koszmarem Rafała Trzaskowskiego. Jestem kandydatem na prezydenta, który chce być w drugiej turze z Rafałem Trzaskowskim i w drugiej turze z nim wygrać. Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, kandydat na prezydenta Rzeczypospolitej, lider Polski 2050.
Był gościem Radia RMF FM i RMF24. Bardzo dziękuję za rozmowę. Dziękuję bardzo.