Dziesięć minut leżała nieprzytomna w jadącym autobusie. Nikt nie reagował
48-letnia kobieta rozmawiała z córką przez telefon, wracając z zakupów. W pewnym momencie kontakt się urwał. Córka zawiadomiła policjantów. Dotarli do jej mamy w 10 minut. Była w autobusie, leżała na siedzeniach. - W pojeździe było siedmioro pasażerów. Nikt nie zareagował. Pewnie pomyśleli: nietrzeźwa - mówi policjant. Kobieta choruje na cukrzycę, była nieprzytomna.
Szok w autobusie! 48-latka konała na oczach pasażerów – nikt nie pomógł
48-letnia kobieta z Jaworzna, chorująca na cukrzycę, wracała z zakupów i rozmawiała z córką przez telefon. W pewnym momencie kontakt nagle się urwał – córka usłyszała, jak głos mamy staje się coraz słabszy i bełkotliwy. Przerażona natychmiast zawiadomiła policję, przekazując, że mama wracała autobusem do domu.
Policjanci z Zespołu Poszukiwań i Identyfikacji Osób błyskawicznie wytypowali linię autobusu, którym mogła jechać kobieta. Dzięki szybkiej reakcji dotarli na miejsce w zaledwie 10 minut od zgłoszenia. W pojeździe znaleźli 48-latkę leżącą na dwóch siedzeniach, z przymkniętymi oczami – była nieprzytomna. Co szokujące, w autobusie było siedmioro pasażerów, lecz nikt nie zdecydował się pomóc. Jak relacjonuje jeden z policjantów, prawdopodobnie uznali, że kobieta jest nietrzeźwa.
Funkcjonariusze natychmiast podali kobiecie słodki napój, który miała przy sobie, a chwilę później na miejsce dotarła córka i podała specjalistyczny zastrzyk. Kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie jej życiu już nic nie zagraża. Policjanci podkreślają jednak, że sytuacja mogła skończyć się tragicznie.
Ta historia jest mocnym apelem o wrażliwość społeczną. Policja z Jaworzna przypomina, że każdy z nas powinien reagować na cudzą krzywdę i nie pozostawać obojętnym wobec osób potrzebujących pomocy. W sytuacjach kryzysowych nie wahajmy się dzwonić pod numer 997 lub 112 – czasem szybka reakcja może uratować czyjeś życie.