
Mocna deklaracja posła KO. "Ja tych werdyktów nie uznaję"
Poseł odrzuca wyrok Sądu Najwyższego. „Nie uznaję tych werdyktów” – czy demokracja ma granice?
Poseł Koalicji Obywatelskiej Mariusz Witczak publicznie zakwestionował legalność orzeczeń Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. W rozmowie z Polsat News stwierdził jednoznacznie: „Ja tych werdyktów nie uznaję”. To nie tylko mocna deklaracja polityczna, ale i poważne uderzenie w fundamenty państwa prawa.
Witczak argumentuje, że wynik wyborów prezydenckich jest „zupełnie inny” niż ten ogłoszony przez PKW, a przeliczenie głosów to jego zdaniem nie „dogrywka”, lecz „doprecyzowanie głosu wyborczego”. Jednocześnie podważa autorytet instytucji konstytucyjnej, jaką jest Sąd Najwyższy, sugerując, że jego decyzje są „obarczone wadami”.
W tle tych wypowiedzi toczy się batalia o zaufanie do instytucji państwowych. Jeśli politycy zaczynają wybiórczo uznawać wyroki sądów, to kto będzie rozstrzygał spory w państwie prawa? Czy to nie jest droga do anarchii instytucjonalnej, gdzie każdy uznaje tylko te decyzje, które mu pasują?
W demokracji nie ma miejsca na uznaniowość w stosunku do prawa. Jeśli werdykty sądów przestają obowiązywać, to przestaje obowiązywać konstytucyjny porządek. A to już nie jest spór polityczny — to pytanie o przyszłość państwa.