Uważamy, że w katastrofie lotniczej w Waszyngtonie nikt nie przeżył — przekazał szef straży pożarnej John Donnelly podczas konferencji prasowej.
Donnelly w swoim przemówieniu podkreślił, że reakcja służb na wypadek była natychmiastowa. Na miejsce przybyło około 300 ratowników. — Musieliśmy mierzyć się z mroźnymi warunkami, silnym wiatrem i lodem na wodzie. Działania odbywały się całą noc – mówił.
Czytaj dalej ➡Źródło: wiadomosci.onet.pl