
— Ja jestem od rana na proszkach. Syn jak się tylko rano obudził i dowiedział, co się stało, zaczął płakać i dotąd nie przestał
— mówi Onetowi jeden z kupców z hali Marywilska 44 w Warszawie, która w nocy doszczętnie spłonęła. Pożar rozprzestrzenił się błyskawicznie. Część najemców jest wściekła i sugeruje podpalenie. Rodzą się też teorie spiskowe.
Czytaj dalej ➡Źródło: wiadomosci.onet.pl