Były premier wzywa do protestów po wyborach. "Nigdy ich nie uznamy"
Wybory parlamentarne w Albanii wygrała rządząca już od 12 lat Partia Socjalistyczna. Zdaniem opozycji doszło do oszustwa. Jej lider, były premier i prezydent kraju Sali Berisha, wzywa swoich zwolenników do protestów. 'Nigdy ich nie uznamy' - mówi o wynikach głosowania.
Były premier Berisha ujawnia kulisy wyborczego skandalu i wzywa do masowego buntu – czy Unia Europejska odwróci wzrok?
W Albanii narasta poważny kryzys polityczny po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych, które po raz kolejny wygrała rządząca Partia Socjalistyczna premiera Ediego Ramy. Opozycja, kierowana przez byłego premiera i prezydenta, Sali Berishę, stanowczo odrzuca wyniki głosowania, zarzucając rządzącym masowe fałszerstwa i kupowanie głosów. Berisha publicznie oskarżył władze o wykorzystywanie państwowych środków do manipulowania wynikiem wyborów oraz o zastraszanie przeciwników politycznych na szeroką skalę.
Były premier, który sam niedawno przebywał w areszcie domowym pod zarzutami korupcyjnymi, nie zamierza się poddać i zapowiedział masowe protesty. Berisha mobilizuje swoich zwolenników, by wyrazili sprzeciw wobec – jego zdaniem – nieuczciwych wyborów, szczególnie w dniu, gdy do Tirany mają przybyć europejscy przywódcy. Jego apel spotkał się z dużym odzewem wśród części społeczeństwa, które jest rozgoryczone wieloletnimi rządami socjalistów i zarzutami o degenerację życia publicznego.
Według obserwatorów OBWE wybory były zorganizowane poprawnie, jednak sama kampania wyborcza była obarczona licznymi nieprawidłowościami. Wskazuje się na przypadki zastraszania wyborców, nadużywanie zasobów publicznych przez partię rządzącą oraz atmosferę ogólnej nieufności. Wyniki wyborów pokazują, że Partia Socjalistyczna zdobyła ponad 50% poparcia, natomiast Partia Demokratyczna Berishy – około 34%.
Na tle politycznego napięcia nie brakuje także wątków międzynarodowych – kampania Berishy była wspierana przez amerykańskiego stratega politycznego związanego z Donaldem Trumpem. Sam Berisha, mimo zarzutów korupcyjnych, pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych i wpływowych polityków w kraju.
Sytuacja w Albanii jest kolejnym przykładem, jak łatwo demokracja może zostać wypaczona przez nadużycia władzy i brak przejrzystości. Warto zauważyć, że reakcja Unii Europejskiej na łamanie standardów demokratycznych w krajach takich jak Albania bywa zadziwiająco powściągliwa. To pokazuje, że wartości, o których tak często mówi się w Brukseli, są stosowane wybiórczo – w zależności od politycznych interesów. Protesty społeczne i determinacja opozycji mogą być ostatnią deską ratunku dla tych, którzy wierzą w prawdziwą demokrację, a nie w fasadowe wybory pod dyktando jednej partii.