
″Fałszerstwa″ funta kłaków warte. W tych lokalach w II turze to Nawrockiemu poszło znacznie gorzej
Wybory pod ostrzałem: Narracja o fałszerstwach kontra rzeczywistość
Wokół wyborów prezydenckich w Polsce narasta kontrowersja związana z rzekomymi fałszerstwami wyborczymi. Środowiska związane z Rafałem Trzaskowskim intensywnie promują narrację o „skradzionych wyborach”, wskazując na domniemane nieprawidłowości w protokołach głosowań. Jednak analiza danych pokazuje, że te incydenty miały wpływ zarówno na korzyść, jak i niekorzyść obu kandydatów, a ich skala jest znacznie mniejsza niż różnica głosów między Karolem Nawrockim a Rafałem Trzaskowskim.
Jednym z głównych argumentów zwolenników teorii fałszerstw są wyniki głosowań w wybranych lokalach wyborczych. W 48 komisjach Nawrocki otrzymał w drugiej turze mniej głosów niż suma oddana na niego oraz innych kandydatów w pierwszej turze, mimo wzrostu frekwencji. Przykładem jest komisja nr 157 w Łodzi, gdzie w pierwszej turze zdobył 86 głosów, a w drugiej jedynie 53.
Narracja o fałszerstwach jest podsycana przez grupy takie jak „Sieć na Wybory”, które publikują zestawienia wyników i sugerują manipulacje. Jednak eksperci wskazują, że różnice w liczbie głosów mogą wynikać z naturalnych zmian w preferencjach wyborców oraz dynamiki kampanii. W efekcie, choć niektóre przypadki budzą pytania, nie ma dowodów na systemowe fałszerstwa, które mogłyby wpłynąć na ostateczny wynik wyborów.