
Taylor Swift wyjechała. Zagrała trzy duże koncerty na PGE Narodowym w Warszawie.
Przez ostatnie dni nieustannie pojawiały się hasła spod szyldu: "Nie rozumiem jej fenomenu", poniżające jej fanów. Dzisiaj czkawką odbija nam się zawiść, która wylewała się z każdej strony. Bo gwiazdy nie trzeba lubić, ale poniżanie tych, którzy ją ubóstwiają, nie służy niczemu dobremu. — To budowanie fałszywego poczucia wyższości wobec popkultury — mówi w rozmowie z Onetem Karolina Sulej, dziennikarka i autorka książki "Era Taylor Swift". — Jak się za bardzo cieszycie, to wam tak dowalimy, że pójdzie wam w pięty i zrozumiecie, że tak naprawdę to jest "be"— dodaje dziennikarz muzyczny Piotr Stelmach.
Źródło: kultura.onet.pl