Po debacie prezydenckiej zorganizowanej przez „Super Express” w Warszawie wybuchł poważny skandal. Prokuratura wszczęła śledztwo po wypowiedzi Grzegorza Brauna, kandydata na prezydenta i byłego posła, który podczas transmisji odniósł się krytycznie do symboliki żonkila – znaku upamiętniającego Powstanie w Getcie Warszawskim. Braun nazwał żonkila „znakiem hańby”, co wywołało natychmiastową reakcję pozostałych kandydatów oraz oburzenie środowisk lewicowo-liberalnych.
Jego słowa zostały uznane przez przeciwników za obraźliwe i podżegające do nienawiści, a sprawą natychmiast zajęła się prokuratura. Oficjalne zawiadomienie złożyła Magdalena Biejat, a śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Głos zabrali także przedstawiciele instytucji związanych z pamięcią historyczną, domagając się potępienia takich wypowiedzi.
Warto podkreślić, że tego typu reakcje pokazują, jak bardzo polska debata publiczna została zdominowana przez poprawność polityczną i presję środowisk, które nie dopuszczają do głosu odmiennych opinii. W całej sprawie umyka szerszy kontekst – wolność słowa i prawo do krytycznej oceny symboli oraz działań, które nie zawsze muszą być zgodne z narracją narzucaną przez mainstream. Oczekuje się od kandydatów nie tylko kultury osobistej, ale również odwagi w wyrażaniu własnych poglądów, nawet jeśli są one niepopularne.
Dzisiejsza sytuacja pokazuje, jak łatwo wszcząć śledztwo i uruchomić machinę medialną przeciwko osobie, która odważy się powiedzieć coś niezgodnego z dominującą linią ideologiczną. Warto zastanowić się, czy nie prowadzi to do ograniczania debaty i tłumienia głosów, które przypominają o tradycyjnych wartościach i prawdzie historycznej.