Wałęsa żąda powtórki wyborów! Oskarża o manipulacje i wywołuje burzę
 

Lech Wałęsa, były prezydent Polski, wywołał ogólnokrajową sensację, kwestionując wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich 2025 roku. W emocjonalnym wpisie na Facebooku nazwał zwycięstwo Karola Nawrockiego, kandydata wspieranego przez PiS, „hańbą” i zasugerował, że mogło dojść do „nieprawdopodobnej manipulacji wyborczej”.

Wałęsa domaga się ponownego przeliczenia głosów lub nawet powtórzenia wyborów, wskazując na rzekome nieprawidłowości w niektórych komisjach, m.in. w Krakowie, gdzie głosy Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego miały zostać błędnie przypisane. Jego apel, wsparty petycją podpisaną przez blisko 200 tys. osób, wywołał gorącą debatę o uczciwości procesu wyborczego.

Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) potwierdziła istnienie błędów w kilku komisjach, np. w krakowskiej komisji nr 95, gdzie wyniki kandydatów zostały odwrócone – Trzaskowski otrzymał 611 głosów, a Nawrocki 363, choć początkowo protokół wskazywał odwrotnie. Podobne anomalie zgłoszono w Gdańsku, Malborku czy Grudziądzu, co podsyciło podejrzenia o manipulacje. Szef Krajowego Biura Wyborczego Rafał Tkacz wyraził zdumienie, że takie pomyłki były możliwe przy zaledwie dwóch kandydatach, ale podkreślił, że ponowne przeliczenie jest możliwe tylko na wniosek sądu po proteście wyborczym. Do Sądu Najwyższego wpłynęło osiem protestów, jednak PKW na razie nie widzi podstaw do podważenia wyników.

Wałęsa w swoim wpisie posunął się do personalnych ataków, wskazując na Sławomira Cenckiewicza, historyka związanego z PiS, jako potencjalnego „mistrza manipulacji”. Jego słowa spotkały się z ostrą krytyką ze strony obozu rządzącego, który oskarża byłego prezydenta o sianie zamętu i podważanie demokratycznych instytucji. Tymczasem Koalicja Obywatelska, wspierająca Trzaskowskiego, rozważa złożenie wniosku o ponowne przeliczenie głosów, jeśli skala błędów okaże się znacząca. Wynik wyborów, w których Nawrocki wygrał z 50,89% głosów wobec 49,11% Trzaskowskiego, pozostaje na krawędzi – różnica jest minimalna, a emocje sięgają zenitu.

To nie tylko spór o liczby, ale walka o zaufanie do polskiej demokracji. Wałęsa, ikona „Solidarności”, stawia wszystko na jedną kartę, ryzykując swoją reputację w imię „prawdy”. Czy jego krzyk o manipulację to uzasadniony alarm, czy desperacka próba podważenia zwycięstwa prawicy? Polacy czekają na odpowiedzi, a napięcie rośnie