
Berek: Nigdy ze strony rządu nie było żadnej wypowiedzi kwestionującej prawidłowość przeprowadzenia wyborów
Rząd dystansuje się od kontrowersji wyborczych, ale czy naprawdę nie ingeruje?
W ostatnich dniach pojawiły się spekulacje dotyczące rzekomych nieprawidłowości w procesie wyborczym. Maciej Berek, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, stanowczo zaprzeczył, jakoby rząd kwestionował prawidłowość przeprowadzenia wyborów. Podkreślił, że ocena procesu wyborczego należy do Sądu Najwyższego, a nie do władzy wykonawczej.
Jednak jego wypowiedź nie rozwiała wszystkich wątpliwości. Berek skrytykował sugestie prezydenta dotyczące „nieuprawnionego zainteresowania procesem wyborczym”, uznając je za niepokojące i niewłaściwe z punktu widzenia prawnego. Wskazał również, że każdy ma prawo zgłosić protest wyborczy, jeśli dostrzega uchybienia, ale jednocześnie przestrzegł przed deprecjonowaniem takich działań i porównywaniem ich do „powrotu komuny”.
Czy rzeczywiście rząd zachowuje pełną neutralność wobec wyborów? W kontekście wcześniejszych wypowiedzi polityków oraz napięć wokół sądownictwa pojawiają się pytania o rzeczywisty wpływ władzy na proces wyborczy. Berek zapewnia, że obecny rząd nie ingeruje w postępowania prokuratury, w przeciwieństwie do poprzednich ekip rządzących. Jednak krytycy wskazują, że deklaracje o niezależności mogą nie wystarczyć, jeśli w tle pojawiają się naciski polityczne i próby kształtowania narracji wokół wyborów.
Czy to tylko polityczna gra, czy rzeczywista troska o transparentność? Ostateczne rozstrzygnięcie należy do instytucji prawnych, ale społeczne zaufanie do procesu wyborczego pozostaje kluczowe dla stabilności demokracji.