To się wprost nie mieści w głowie.
Sebastian S. (42 l.) z Łodzi, przykładny mąż i tata dwojga dzieci, wrócił z pracy, zamienił kilka słów z żoną, a kiedy ta wyszła z córką do znajomej, on został sam z 2-miesięcznym Oskarkiem. Mężczyzna chciał obejrzeć mecz siatkarski w telewizji, ale jego maleńki synek płakał, był niespokojny. Zniecierpliwiony ojciec, według prokuratury, nie mogąc sobie poradzić z utuleniem maluszka do snu, uderzył go w główkę, co doprowadziło do pęknięcia czaszki i uszkodzenia mózgu. Chłopczyk po dwóch tygodniach zmarł w szpitalu.