
„Minęło południe, a potem popołudnie, i nikt nie przyszedł. Żadne z moich dzieci nie przyjechało, nie zadzwoniło, nie napisało”.
Osiemdziesiąt lat… kto by pomyślał, że dożyję takiej liczby. Całe życie walczyłam, pracowałam, dbałam o dom, o dzieci, a teraz siedzę sama, czekając na telefon, który nigdy nie dzwoni. Zawsze wierzyłam, że rodzina jest najważniejsza, że moje dzieci będą chciały mnie odwiedzać, zwłaszcza teraz, kiedy potrzebuję ich bardziej niż kiedykolwiek.
Czytaj dalej ➡Źródło: polki.pl