Na pogrzeb syna przyprowadzili ją zakutą w kajdanki. Służba Więzienna wydała komunikat
Kajdanki na pogrzebie dziecka. Służba Więzienna przyznaje się do błędu, ale godności matce nikt nie zwróci
Obraz młodej matki klęczącej nad grobem czteromiesięcznego synka, skutą kajdankami na rękach i nogach, wstrząsnął opinią publiczną. Magdalena W., osadzona w zakładzie karnym, została doprowadzona na pogrzeb dziecka w więziennym uniformie i pod eskortą uzbrojonych funkcjonariuszy. Służba Więzienna tłumaczyła się „negatywną prognozą kryminologiczno-społeczną” i obecnością poszukiwanego konkubenta kobiety, ale po fali oburzenia zlecono wewnętrzną kontrolę.
Wyniki tej kontroli są jednoznaczne: środki przymusu były nieproporcjonalne do zagrożenia. Kajdanki zespolone i więzienna odzież nie miały uzasadnienia w sytuacji, w której kobieta żegnała własne dziecko. Dyrektor Generalna Służby Więziennej zapowiedziała konsekwencje służbowe wobec osób odpowiedzialnych za tę decyzję.
Sprawa Magdaleny W. to nie tylko dramat jednostki, ale i test dla państwa prawa. Kobieta została skazana za oszustwo, a jej dzieci trafiły do rodzin zastępczych. Cztery dni później czteromiesięczny Oskar zmarł. Śledztwo w sprawie jego śmierci trwa, a opinia publiczna domaga się odpowiedzi: kto zawinił i dlaczego nikt nie zapobiegł tragedii.
Władze zapewniają, że procedury zostaną zmienione, a szkolenia funkcjonariuszy zintensyfikowane. Ale czy to wystarczy? Bo choć kontrola wykazała błędy, to godności matce nikt już nie zwróci. A obraz kobiety w kajdankach, klęczącej nad trumną dziecka, pozostanie symbolem tego, jak łatwo system może zapomnieć o człowieczeństwie.