
Po „interwencji” w SN Giertych rozkręcił aferę. Prezes Manowska zabrała głos
Giertych w ogniu skandalu! Prezes SN demaskuje jego burdy i polityczne gierki
Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej, wywołał burzę po swojej "interwencji poselskiej" w Sądzie Najwyższym, próbując podważyć wyniki wyborów prezydenckich, w których Karol Nawrocki pokonał Rafała Trzaskowskiego. Pierwsza Prezes SN, Małgorzata Manowska, wydała stanowcze oświadczenie, krytykując Giertycha za konfrontacyjny i obcesowy styl, który – jak stwierdziła – "kładzie się cieniem na reputację samorządu adwokackiego". Giertych domagał się dostępu do akt sprawy, w której nie był stroną, co zgodnie z prawem było niemożliwe. Jego zachowanie, w tym naciski na pracowników SN, wywołało chaos i zdezorganizowało pracę sądu.
Manowska ujawniła, że Giertych inspirował masowe składanie protestów wyborczych – wpłynęło ich kilkadziesiąt tysięcy, wszystkie o identycznej treści, co sparaliżowało funkcjonowanie SN. Prezes podkreśliła, że poseł został zaproszony na rozmowę, gdzie poproszono go o złożenie formalnego wniosku o dostęp do akt, czego odmówił, kończąc dyskusję. Giertych w mediach społecznościowych upiera się, że SN nie wie, kto wygrał wybory, mimo że PKW przyjęła sprawozdanie z wyborów, a Nawrocki otrzymał zaświadczenie o wyborze. Jego działania są postrzegane jako desperacka próba podważenia wyniku wyborów, w których Trzaskowski przegrał z przewagą 1,6% głosów.
Kulisy tej afery budzą pytania o motywy Giertycha. Komentatorzy wskazują, że jego aktywność może być próbą odwrócenia uwagi od niedawno ujawnionych taśm, na których rozmawia z Donaldem Tuskiem o politycznych rozgrywkach i manipulacjach listami poparcia w wyborach 2019 roku. Czy Giertych gra na zlecenie Tuska, by destabilizować sytuację polityczną? Skandal w SN to kolejny rozdział w jego kontrowersyjnej karierze, który może mieć poważne konsekwencje dla jego wizerunku i pozycji w KO.