— Codziennie żyłam w strachu, że pewnego dnia ktoś przyjedzie i mnie zabierze i że to będzie koniec — mówi Karina Kozłowska w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. Spotykamy się w cukierni na rynku w Żywcu. Możemy rozmawiać swobodnie. Dla 22-latki z Białorusi to świat, jakiego do tej pory nie znała. Dlatego zdecydowała się uciec z kraju, którym przez całe jej życie rządzi Aleksander Łukaszenko. Jest duża szansa, że teraz czwarta zawodniczka turnieju drużynowego igrzysk olimpijskich w Tokio będzie reprezentować Polskę.