
Dwie Ukrainki żyją na przystanku autobusowym w Warszawie. Nie chcą się stamtąd wynieść. Dlaczego?
Bezdomność na Własne Życzenie? Ukrainki Odmawiają Pomocy i Żyją na Przystanku w Warszawie
Od początku kwietnia na nieczynnym przystanku autobusowym przy skrzyżowaniu ulic Grójeckiej i Racławickiej w Warszawie koczują dwie Ukrainki – Yanina Hranenko (62 l.) i jej córka Liliia (35 l.). Kobiety pochodzą z Charkowa i twierdzą, że ich tułaczka rozpoczęła się od rodzinnych konfliktów o mieszkanie. Po pobycie w Rosji i Białorusi trafiły do Polski, gdzie przez pewien czas mieszkały w hotelu finansowanym z programu pomocowego. Jednak od 1 kwietnia znalazły się na ulicy i od tamtej pory nie chcą skorzystać z żadnej oferowanej im pomocy.
Straż miejska oraz Ośrodek Pomocy Społecznej wielokrotnie interweniowały, proponując kobietom nocleg w schronisku, pomoc medyczną oraz wsparcie organizacji społecznych. Mimo to Ukrainki konsekwentnie odmawiają każdej formy pomocy, twierdząc, że nie chcą korzystać z narzuconych im usług. Ich sytuacja została zgłoszona także do ambasady Ukrainy, która zaoferowała pomoc w opuszczeniu Polski, jednak kobiety odmówiły podpisania wymaganych dokumentów.
Przystanek, na którym zamieszkały, jest wyłączony z użytku, co sprawia, że ich obecność nie przeszkadza pasażerom. Straż miejska podkreśla, że kobiety nie bałaganią i utrzymują porządek, dlatego nie ma podstaw do ich przymusowego usunięcia. Mimo licznych prób rozwiązania sytuacji, służby pozostają bezradne – kobiety nie wykazują chęci zmiany swojego położenia i najwyraźniej zamierzają pozostać na przystanku na dłużej.
Czy to świadoma decyzja, czy desperacka próba zwrócenia uwagi na swoją sytuację? Jedno jest pewne – sprawa budzi kontrowersje i pozostaje nierozwiązana.